Miała być jesień
Przyjacielu, czeka ciebie długie czytanie- czy wytrzymasz?
Wyfrunąłem z domu na fali jesieni z
aparatem w dłoni,
dziś znajdę panią jesień, bo wiem, że
jeszcze lato ją goni
Wchodzę jak na pokoje u wielkiego państwa,
lokaj otwiera lasu podwoje a ja
jak ten cielak zdziwiony z otwartymi ustami
stoję.
Las zielony jak za najlepszych lat swego
życia o
jesieni on nic nie wie,
parametry aparatu ustawione nie na słońce
ale na złotą jesień
Słyszę uśmieszki z pod krzaków –
znalazł się nieborak wśród kiepskich
fotografów
Mieli być pod moimi stopami jakieś lila
wrzosy, a
tu grzyby dojrzałe, zieleń a mnie stają
włosy
Dla mnie jesień to pora wesoła, lśniąca
skóra kasztana na trawie,
w odlot ptaków wpatrzony ciekawie.
Jesień roztargniona malarka, gubi farby po
lasach i parkach, a
ja z foto aparatem wciąż za nią z ochotą ,
dziś nie znalazłem brązu, czerwieni i
trawę złotą
Skoro las jeszcze w powijakach jesieni –
lato trzyma ją na smyczy i bat nad nią
trzyma
pojechałem do kawiarni gdzie ciastka i
kawa o
smaku niebieskiego nieba
Jest tam gablota na kilometr długa
(tu trochę przesadziłem )
w niej ciastka cudownego kształtu i każde
do mnie zachęcająco mruga
Od ekspresu woń, nie ma innej pewnie
nazwy
powstanie ono dopiero.
bo termin „aromat” się nie umywa się do
tego co mnie owionęło
Kawiarnia na skraju dwóch światów i piekieł
z których płomienie buchają –
gdyż tam szatana czarnego podają
Wesołe wróbelki ubrane w fartuszki
jaskółcze
podają mi na stolika blat,
cudo, bym ze smakiem strojne danie zjadł,
Widelec wbijałem w ciasteczko
z bólem w sercu, że psuję to smaczne
arcydzieło.
Najmniejszy kawałem w ustach się rozpływał,
głowy lekki zawrót jakbym w powietrzu
pływał.
Smak a właściwie smaków cała gama,
wymieniać bym musiał z pietyzmem każdą i
trwało by to do samego rana.
Ograniczę się tylko do jednego
stwierdzenia,
wato żyć dla takiego smakowitego jedzenia
.
O kawie nie wspomnę,
bo znam zbyt mało słów i terminów z
koszyczka poezji –
ale wiem, że on jeszcze we mnie
cudownie pod podniebieniem siedzi.
Wracałem do domu, spojrzałem w kierunku
letniego lasu,
uśmiechnął się do mnie zapraszał, wrócisz
za dni parę,
będzie już na ciebie jesień czekała kiepski
fotografie
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (10)
Jest jesień
Bolesławie czytając twój wiersz czułem jakbym oglądał
film przyrodniczy - super
tez bym zjadł takie ciacho
I tak sam skonsumowałeś to ciastko! oj! łakomczuch z
Ciebie!
a co tam! przynajmniej na chwilę zapomniałeś o
jesieni! Pozdrawiam serdecznie:)
To się nazywa smakować życie, od cielęcego zachwytu
naturą jesieni, po uroki, smaki i zapachy "gabloty na
kilometr długiej" - i żadnej przesady :)
Pozdrawiam.
Wesoło z nutką ironii ale ciepło o jesieni, która
jeszcze nie pokazała wszystkich swoich walorów...
Pozdrawiam serdecznie :))
Ślązaczek lubię czytać Twoje wiersze ale nie zawsze
mam czas do wszystkich dotrzeć.Bardzo cieplutko Cię
pozdrawiam
długie czytanie a warto pozdrawiam
:)))
Wytrwałam:)
Faktycznie ,długie czytanie pozdrawiam