*** /zanim zdążyłam/
zanim zdążyłam uwierzyć w Boga
zostałam Hiobem
a gdy kobieta zostaje Hiobem
leje się więcej łez
nie wystarcza popiołu
i przestają istnieć granice zdarzeń
możliwych do zniesienia
Bóg jest zazwyczaj zajęty słuchaniem
Elifaza Bildada i Sofara
następnie obmyśla jak wybrnąć
z dwuznacznej sytuacji
próbowałam go nawet poszukiwać
lecz intuicja podpowiadała mi
że porozumienie z szatanem
nie było dobre
próbowałam czuć się winna
jeszcze zanim przybył Elihu
lecz gdy ten młodzian się odezwał
jego słowa mnie już tylko wkurzyły
wkrótce Bóg będzie recytował poemat
o krokodylu - po prostu zatkam uszy
w każdym życiu nadchodzi dzień
gdy cierpienie staje się wolnością
i to jest brama do odczuwania
czystej miłości - dlatego
poczekamy aż opadną liście
nasłuchując ich subtelnych skarg
a potem skoczymy ze spadochronami
w jeden różowy świt i przywitamy
poranek czterysta lat wcześniej
na kamiennym ganku
z synkami na rękach
i córeczką w drodze
w lekko mglistym słonecznym powietrzu
owady rozpoczną kwiatobranie
żaden Bóg nie odbierze nam szczęścia
które przeżyliśmy gdy z innymi
spierał się o swoją naturę
a potem (który to już raz) przysięgnę
że w każdym życiu znajdę twoje oczy
pełne miłości i żaru - w których tonęłam
umierając od szatańskiej kuli z
bandoletu
i zostawiając cię z dziećmi
Komentarze (48)
A, ja jeszcze nie jestem gotowa, do skomentowania
Twojego nieziemskiego wiersza.
Dzisiaj oddam głos, a do komentarza wrócę za jakiś
czas.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Od ponad dwóch godzin wilki debatują nad komentarzem
do tego pięknego wiersza:) i nic nie wskazuje na to
żeby dyskusja miała się dzisiaj zakończyć.
Od siebie dodam, że ten wiersz zaczął we mnie żyć...
Więc jeszcze wrócę, a na razie życzę spokojnej i
dobrej nocy:)
zanim cokolwiek... mieszają się myśli i serce jak w
klatce rwie się ku światłu - ono milczy i czeka aż
zapukamy... migocze wiara z nadzieją w parze szukamy
ciągle szukamy tego co jest blisko...
Dziękuję Państwu serdecznie, waffelka, @Krystek, staż,
wolnyduch, Chianti, szadunka, marco poe, Marek Żak,
anna, marcepani, sisy89, krzemanka, marcińczyk,
Goldenretriver, Sotek, JoViSkA, harry, mariat, Tessa50
- za Waszą obecność i wspaniałe komentarze. Serdecznie
i ciepło Was pozdrawiam!
Dziękuję wszystkim Państwu Czytelnikom za czytanie,
komentarze, maile i oddane głosy. Pozdrawiam
serdecznie :)
Karolu, Ty zawsze trafiasz w sedno, jakbyś czytał w
moich myślach. Twoje słowa byłyby moimi, gdybym
kiedykolwiek miała tłumaczyć swój wiersz i jego
intencję, a dalej rozwijałabym myśl naszkicowaną w
odpowiedzi Jurkowi. Pisząc pewną pracę sięgnęłam do
cyklu Anny Kamieńskiej i na długo się tam zatrzymałam.
Myślę, że ten wiersz jest jakąś próbą domknięcia tej
przestrzeni. Dziękuję za Twój komentarz i pozdrawiam
serdecznie :)
Jurku, wiesz, że w wąskim kręgu biblistów cenię Cię
najbardziej za to, że wielkie różnice mogą być tak
idealnie przystające, a rozbieżne badania tak
równoległe, jak nasze. Gdy czytam taki aforyzm, jakim
obdarzyłeś mnie w kontekście tego wiersza - to myślę,
że do tego wszystkiego jesteś wcieleniem Rumiego :)
Coś pięknego. Dziękuję. Duchowość jest światłem, które
i Ty potrafisz odróżniać od migotania wiary i
wyobraźni - mało jest w naszym kręgu kulturowym ludzi
tak myślących. Nie będę tutaj rozwijać tematu
inkarnacji, stwierdzę tylko, że pytanie o to, co
działo się ze Świadomością przed narodzinami - jest
jak najbardziej zasadne, a szczególnie, gdy
abstrahujemy od tłumaczeń religijnych i zadajemy je w
obszarze antropozoficznym. "Ruah", "pneuma" jako
pojęcia określające tchnienie siły życiowej czy
sprawcze myśli z niewidzialnego źródła - są dla mnie
również niekwestionowaną odpowiedzią (gorzej z
zawężeniem pojęcia do "ducha świętego" - ale w tej
kwestii chyba jesteśmy zgodni). Starałam się w tym
wątku wiersza odciąć od hinduizmu i buddyzmu - sądząc
po Twoim komentarzu, mogło mi się to udać. Dziękuję za
komentarz i pozdrawiam Cię ciepło :)
Gratuluję Wandeczko, nietuzinkowy i ciekawy przekaz.
Pozdrawiam z Lądka Zdroju :)
Kornelu, dziękuję za komentarz. W "Udręczeniu"
Kołakowski wypowiada pogląd cechujący całokształt jego
filozoficznego dzieła, że od zarania dziejów człowiek
zadaje pytania: po co zło i skąd zło, które mają
prymat wobec pytań o istnienie. Tamże też stwierdził,
że Bóg się Hiobem bawi (co akurat jest mi bliskie jako
jedno z potwierdzeń, że w ST nie mamy do czynienia z
Bogiem objawionym, a wręcz przeciwnie). A do napisania
tego eseju zainspirował Kołakowskiego, jak na pewno
wiesz, Miłosz, polemiką z pewną panią profesor,
dotyczącą okrucieństwa w świecie natury. Znakomite są
też "antynomie cnoty" z cudownym siódmym morałem,
który nie wprost zawarty jest w poincie mojego
wiersza. A przy okazji dodam, że ani wielki filozof,
ani wielki poeta, którzy szukali całe życie odpowiedzi
w kwestii "unde malum" - nie rozwiązali jej, mimo, iż
odpowiedzi są znane od tysiącleci poza naszym kręgiem
kulturowym. Pozdrawiam serdecznie.
Anno, zrobiłaś mi niespodziankę i ogromny zaszczyt
pojawiając się pod wierszem osobiście. Dziękuję za ten
gest i tak dobre słowo. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Wando, powstrzymywałam się długo przed ponownym
pokazaniem, pozostając Twoją oddaną czytelniczką. Dziś
moje kategorie czytelnicze na tym portalu straciły na
aktualności, jednak Twoja poezja świeci tu
niezmiennie.
Ten wiersz niejako zmusił mnie do osobistego złożenia
Ci gratulacji. Gratuluję wiersza i gratuluję tego, kim
jesteś.
Wiersz do szerokiej analizy i szerokiego
rozpamiętywania. Kto nigdy nie zanurzył się w
badaniach starych Ksiąg, ten może mieć problem z
otwarciem nawet wstępnego zrozumienia treści. Na duże
TAK.
Kiedyś, gdy na tym portalu zdecydowałaś się
opublikować "pieśń cherubinów" - napisałem: Wanda w
swoim żywiole oraz że bardzo lubię każde Twoje wejście
smoka :-) Dziś mam ochotę napisać tak samo. To jest
wirtuozeria. Absolutnie genialny wiersz, o którym
można by rozprawiać godzinami.
Pozwolę sobie postawić tezę, że w wierszu idzie o
poczucie sprawczości. Jednym z najsilniejszych
aspektów poczucia sprawczości jest sprzeciw wobec zła
i niezawinionej krzywdy. A głębiej - sprzeciw wobec
ich teologicznych manipulacyjnych uzasadnień (które
Księga Hioba w pewnym sensie w naszej kulturze
zapoczątkowuje). Wiersz jest w moim odbiorze także
odważną polemiką z traktowaniem Księgi Hioba jako
poważnej próby wyjaśnienia sensu cierpienia. Z
największym uznaniem bardzo gorąco Cię pozdrawiam,
Wando :-)
Nie wiem co powiedzieć. Wiersz, jak każdy Twój
oryginalnie interesujący. Natomiast, każdy chyba,
powinien znać swoją drogę ( do lepszego, właściwszego
- Edenu, szczęścia inaczej) i nią podążać. Pozdrawiam
serdecznie.
szatan zarzucił Bogu, że ludzie nie wielbią go
bezinteresownie;
o to poszło - a padło na Hioba, którego powodzenie i
życiowe sukcesy zdawały się umacniać tezę, że Hiob
czci Boga bo ma za co;
szatan założył bowiem, że cokolwiek ludzie robią,
robią to wyłącznie dla własnej korzyści;
w ten sposób zaprzeczył istnieniu miłości ludzi do
Boga i Boga do ludzi;
dlatego początek wiersza uważam za wspaniałą egzegezę
w wykonaniu doświadczonej przez życie peelki,
zbuntowanej kobiety o światłym i wolnym umyśle;
jednak ta strofa:
"w każdym życiu nadchodzi dzień
gdy cierpienie staje się wolnością
i to jest brama do odczuwania
czystej miłości"
piękna i niemal natchniona - udowadnia logiczną prawdę
implikacji, albowiem z prawdy nigdy nie wynika fałsz;
dalsza część wiersza zmusza do postawienia pytania
odwrotnego od tych, które zwykle stawiamy;
wszystkie bez wyjątku religie i wyznania opowiadają o
tym, co z nami będzie po śmierci, a prawie żadna nie
mówi gdzie byliśmy, zanim przyszliśmy na świat;
Biblia hebrajska wspomina o "ruah", dosłownie "wiatr"
- tłumaczony też jako "dech życia" albo "tchnienie
życia";
mnie jednak najbliżej jest do boskiego "wiatru", który
unosi nas przez czas i sprawia, że życie nie jest
procesem jednorazowym;
mój poprzedni komentarz dotyczył właśnie tej drugiej,
wspaniałej i wzruszającej części wiersza;
ukłony Wando i bardzo serdeczne pozdrowienia :)
Niezwykle przejmujący wiersz...
Pozdrawiam Wando