120 sekund kryzysu...czyli czas...
Nie pchaj sie,
tak mówię co noc,
nie wierze w to wszystko
i witam w czasach kryzysu...
Ktoś pytał gdzie była wtedy moc?
Kolejny raz u siebie,
o co tu chodzi?
to się nie dzieje,
spuszczone głowy...
Serca nie oddaliśmy,
błędów zbyt wiele,
znów te złe metody,
a trawy też nikt nie gryzł...
Nie mam pomysłów,
gdzie leży nasza przyszłość?
znak zapytania,
w powietrzu latają puste słowa,
które nie dały jeszcze efektów...
Wyśledźmy raz na zawsze te słabe punkty,
pójdźmy w końcu ku przodowi,
wierze w to nadal,
choć to walka z wiatrakami...
Nie mam powodów by dalej w tym tkwić...
Tylu ludzi czeka na zwycięstwa,
a u nas,
panowie spokojnie i powoli,
ja mam już dość,
bo czuję presję i ciężar,
a to nikogo nie zadowoli...
Żyje tym,
i wiem,
że gdzieś tam w środku,
czeka na nas zwycięska wiktoria...
Gdzie ten potencjał?
o którym mowa,
schował się czy się wstydzi,
na szczęście pamiętam czasy
w których nikt nie szydził...
Komentarze (1)
A były kiedyś czasy kiedy nikt nie szydził?