31.12.2012
Petardy umierały pod oknami gwiazd
niekiedy uderzając swymi warkoczami w
parapety
Krzyk ich rozpaczy gasł przy dźwiękach
muzyki
Ludzie niecierpliwie wyczekiwali północy
W tym oczekiwaniu odpędzali nudę i senność
na różne sposoby:
topiąc swoje żołądki w alkoholu,
sekwencją niekonsekwentnych ruchów zwanych
tańcem.
Jakby po dwunastu uderzeniach zegara
na ich głowy miał spaść deszcz banknotów
lub nadejść rewolucja
Przeklęty wiek - myślałem, przeklęta
cywilizacja
Gdzie są te bale, zamki i pałace?
Niewinne kobiety w długich sukniach?
Mężczyźni z kulturą i manierami?
My byliśmy inni,
Widły szatana nas nie ukłuły
Nieskazitelni i czyści,
jak dwie bezludne wyspy.
Dotykając się emocjami,
pieszcząc się słowami.
Cieszyliśmy się z faktu, że odnaleźliśmy
człowieka
Z tej radości daliśmy początek nowemu
życiu.
Komentarze (2)
Piękny wiersz, szczególnie ostatnie wersy. Generalnie
zmusza do refleksji...
Piękny i prawdziwy wiersz. Bardzo mi się podoba.