7.07.2005 godz.0.55
Kocham Cię Sewerynku...
Dziesięć lat temu zaczęło się...
Kiedy w nocy urodziłam Cię...
Takiego maleńkiego, syneczka
ukochanego...
Mocno płakałeś, żyć chciałeś...
Byłam szczęśliwa i z minuty na minutę się
kurczyłam...
Kiedy lekarz kręcił głową i punkty Tobie
odbierał...
Z myślami się biłam !...
Boga prosiłam...jak jesteś uratuj mi go
!...
Proszę i błagam !
Jak już musisz kogoś zabrać, zabierz
mnie...
Najgorsze były pierwsze godziny Twojego
życia...
To one decydowały czy będziesz żył, czy
nie...
Miesiąc w szpitalu byliśmy i w inkubatorze
leżałeś sobie...
A ja zajmowałam się Tobą, karmiłam i
przebierałam...
Tuliłam, piosenki śpiewałam, opowiadałam Ci
kto czeka Twojego powrotu
Boże!...jak Ja się bałam, że moja kruszyna
taka mała...
Twój tata taki kochany był, codziennie do
nas przychodził...
I mamę na duchu podnosił, mówił że już
wszystko wychodzi na prostą...
Fajnie z nim mieliśmy, kiedy przychodził
Tulił mnie, tego wtedy potrzebowałam bardzo
dużo...
Mówił że już nadchodzi czas, aby do domu
wracać...
Pewnego upalnego dnia opuściliśmy
szpital...
I do domu pojechaliśmy, a tam wreszcie dom
kochany, a nie szpitalne ściany
Córeczka moja, a twoja siostrzyczka nas
całusami przywitała...
Mama jak zwykle się rozpłakała...
Ot i taka skrócona historia syneczku
twojego życia...
Pierwszego miesiąca który spędziłeś w
szpitalu z mamą...
____W DNIU TWOICH URODZIN
SEWERYNKU____________
Mój kochany synku Sewerynku
Kocham Ciebie nad życie
Zawsze truchleje jak jakaś krzywda Tobie
się dzieje
Z Twojej drogi życia usunęłabym wszystkie
przeszkody
Abyś mógł iść prosto, nie potykając się
Mądrą główkę masz i ucz się jak do tej
pory
Pływaj jak delfin, rośnij jak rośniesz.
Ja od życia już nic nie chcę...Aaaaaaaa
Chcę jeszcze buzi dać i przytulić Cię...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.