* * * (A może, a może się uda)
A może, a może się uda
Nie zmoczyć w kałuży obuwia
po drodze.
Okrążyć rozlaną pułapkę
W tej ponadczasowej przechadzce
jałowej.
Wieczorem przy mocnej herbacie
Układać pasjanse na blacie
stolika.
I czasem odsunąć firany
By ujrzeć, jak księżyc schowany
w mgłę znika.
Zjeść kawał domowej szarlotki,
Pomyśleć, że świat jednak słodki
być może.
Wygładzić na łóżku pierzynę
I współczuć, że chłodno ptaszynie
na dworze.
I usnąć w nadziei na spokój,
Choć nocą strach włazi do oczu
i szczeka.
I dotrwać do nocy rozgromu,
A potem tych świtów milionów
doczekać.
Komentarze (1)
niebardzo podoba mi sie rym w pierwszej strofie po
drodze - jalowej.. moze dlatego ze pozostale rymy sa
doklade a tu...asonans zdaje sie:) nie czytal mi sie
tak plynnie jak inne:))
Ale to tylko moje zdanie:)