Abandoned place V: Moje miejsce
Opuszczone domy spoglądają na mnie czarnymi
prostokątami okien i drzwi. Niewidzące
spojrzenia, upodobnione przez te wszystkie
lata ― do oczodołów w olbrzymich czaszkach
dawno wymarłych stworzeń…
Pożółkłe kępy wysuszonych traw. Na twarzy
powiew letniego wiatru i słońce padające z
ukosa. Pamiętam, że wtedy, pod wieczór
upalnego dnia lipca, kiedy ― będąc jeszcze
dzieckiem ― upadłem ― potknąwszy się o
krótki cień drzewa. Rozbiłem trzymany w
rączce gliniany dzbanuszek, przebiegając
tędy za którymś z kolei razem…
Płakałem długo i płaczę nadal, natrafiając
jedynie na zardzewiałe, porzucone artefakty
przeszłego czasu. Przesypujący się przez
palce pył…
(Włodzimierz Zastawniak, 2018-07-18)
https://www.youtube.com/watch?v=FL6juYai0lk
Komentarze (6)
Ciekawy obraz. Przykro patrzeć na pozbawione życia
miejsce, w którym przebiegało nasze dzieciństwo.
Miłego wieczoru:)
Zaciekawił i zatrzymał. Bardzo dobry wiersz.
Pozdrawiam :)
https://bandcamp.com/ChrisKingsley
Pozdrawiam Arsis, obyśmy tego nie doczekali.
Bardzo smutno i nostagicznie
Pozdrawiam serdecznie :)
To jest fascynujące, a tytuł powala, wow :),
pozdrawiam serdecznie :)
Pył jest z nami od zawsze