W agresji chwała
Rozhuśtany do kopniaka,
but z twardą podeszwą, ostrą szpilką,
zatrzmany tuż przed twarzą z krzyża,
sygnały ostrzegawcze, strzelające
kolana,
trzask w policzek z otwartej, sliskiej od
kremu dłoni,
kuksaniec w czoło,
skoki po złamanym kregosłupie na do
widzenia,
Goliat uwierzył że kocha.
Triumf i chwała w agresji
najczystsza forma rodzącej się przemocy,
bez niej nikt się nie porusza
nie pobudzone życie marnieje,
martwi w przepoconych dresach biegają coraz
szybciej,
zamiast windy są schody,
ekipy remontowe wyłączają żółte światła,
wszechświat tylko się kurczy.
Goliat coraz wolniejszy
stwardniał przyrośniety do kociego łba,
czeka na znak nowego życia,
ostatkiem sił zabije z miłości.
Mały Dawid
napina mieśnie kurczy się i wzrasta,
zwija w rulon język,
ogłasza że nadchodzi,
nie lubi sie bić,
urodzony bez agresji,
myśli o szybkiej śmierci.
Ostatnim księżycowym kamykiem
z procy od Ojca
Dawida trafił w surowe oko Goliata,
nie trzeba poprawiać,
ziemia wprawiona w ruch zaczyna wirować.
Ożywieni zwycięzcy,
dwa życiowe pola,
zjednoczone dusze w martwych piersiach,
na przecięciu drewnianych pali,
agresja już nie triumfuje, brak jej chwały.

pro-gnostyk

Komentarze (6)
Temat morze... walka dobra ze złem. Spojrzenie
zero-jedynkowe, żadnych szarości tylko czerń i biel...
Boże żeby to było takie proste!
Proszę wybaczyć śmiałość,ale czy autor jest księdzem?
Poczytam.
Bardzo niebanalny wiersz.
Pozdrawiam.
Zgadzam się z grażyną-elżbietą:)...a ja myślałam że
kuksańca dostaje się w bok:)
Wzbudza do refleksji. Pozdrawiam
Poruszył mnie,aż przeczytałam wiadomości o G. i D.
Miłego dnia.
Niezły klimacik wiersza. Podoba mi się. Troszkę za
dużo jak dla mnie Goliata i Dawida, ale ogólnie utwór
gites.