Amory starego strusia
Znów historia prawdziwa ...
Pogoda przepiękna, rodzinka w komplecie,
Do zoo, mamo, chodźmy, poprosiło
dziecię.
Nie mam nic przeciwko, uwielbiam
zwierzaki,
A tym razem afront spotkał mnie nie byle
jaki.
Gdzieś w połowie ogrodu strusie wybieg
mają,
I nie wiadomo, my im czy one nam się
przyglądają.
Krótko mówiąc struś przywódca we mnie
wlepił wzrok,
I wzdłuż ogrodzenia lazł za mną krok w
krok!
W pewnym momencie, przede mną na kolana
padł
I w przepiękny taniec jak w trans jakiś
wpadł!
Wielkimi skrzydłami machał tak dostojnie
Jakby chciał brylantem obdarować mnie
hojnie.
Małą głową na długiej szyi kręcił to w
lewo, to w prawo,
A dla mnie przestało to już być śmieszną
zabawą ...
Na migi rodzince nakazałam odwrót krokiem
spokojnym,
Sama również chciałam zwiać zalotom
namolnym.
Sporym stresem zapłaciłam za ucieczkę
strusim amorom,
Dobrze że rodzinka stała murem, była moją
podporą.
Ale używali na mnie jeszcze długi czas -
Jak zakochany struś, jak za mantrą, wzdłuż
płota za mną lazł ...
To było bardzo piękne przeżycie. Byłam wzruszona wcale nie mniej niż przerażona! Tak czy inaczej - mam co pamiętać!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.