Amphora
Dziadek Julian
często mnie przytulał.
Robił smakołyki,
np. paprykowy połeć słoninki.
Pachniał najpiękniej na świecie.
Czym? Nie zgadniecie…
Tytoniem fajkowym.
Nie było antytytoniowych
zakazów i barier.
Ten zapach robił na mnie
wielkie wrażenie.
Jednak wszyscy wiedzą, że palenie
jest niezdrowe i niemądre strasznie.
Babcia kochając dziadka (naprawdę),
rzucała piecowi na pożarcie
fajkę
z tytoniem pospołu.
Dziś dziadek wśród aniołów
spaceruje.
Gdy zapach fajki czuję,
(chociaż nikt nie pali przecież)
wiem, że do mnie się uśmiecha – na tamtym
świecie.
Komentarze (67)
ciepło bije z wiersza pozdrawiam świątecznie
Ciepły wiersz budzi radość i wspomnienia. Pozdrawiam
ciepło :)
Bardzo ładny i cieplutki wiersz o dziadku. Dorotko
Pozdrawiam Świątecznie
Lubię palić fajkę. To zupełnie inny wymiar palenia.
Piękny wiersz. Pozdrawiam.:)
Widzę tu pieśń utkaną z przemyśleń zgrabnych.
Śliczna Dorota znów wkleiła gniota.
Ładnie, ciepło o dziadku. Miłego świętowania.