Anielski pył
Znów mam stopy różowe
I ciężką, ciężką głowę.
Nie posprzątałam tego, co siwy Raziel
rozsypał dwadzieścia sześć lat temu ze
słoiczka weny.
Przywłaszczałam sobie wszelkie cnoty
Strażników gwiazd i niebiańskich
kronikarzy.
Dziś w garści dalej trzymam polne
kwiaty.
Uśmiech mam wciąż podobny do taty.
Lecz
coś zmieniło się.
Coś nie jest już takie same.
Romantyczne serce
i głowę pełną marzeń
ogarnęła lodowata pustka.
Cherubiny zniknęły.
A pył?
Magiczny pył to dziś prochy moich marzeń
…
Komentarze (7)
Czasem potrzeba poczuć realny grunt pod stopami,
choćby po to by móc się znów odbić..
A nawet zanurkować by poszukać nieznanego gruntu..
Dobrze rozumiem tak sugestywnie opisany stan
wypalenia..
Świetny wiersz..
Tekst świetny wg mnie do "Lecz". Chyba od tego momentu
się trochę "sypnął" Czytam tę dalszą część np. tak:
Lecz
coś się zmieniło.
Zniknęły Cherubiny .
Rozsypały się w proch
pyłki marzeń
Pozdrawiam
Bardzo piękny wiersz. Pozdrawiam serdecznie
Okres przejściowy, jeszcze przylecą anioły. Lodowa
pustka jako stan nienaturalny nie utrzymuje się
długo:)
Użyłbym pisowni "Razjel" . Raziel dzisiaj kojarzy się
z wampirem z gry komputerowej , a nie o niego chyba
chodzi.
Pozdrawiam
Piszesz, że dzisiaj. Jutro może być inaczej pozdrawiam
pamiętaj - z prochów powstałaś
i tak trzymać
Pozdrawiam serdecznie
piękny życiowy wiersz pozdrawiam