Anioł
Na zielonym wzgórzu, tuż przy starej
jabłoni,
Sięgając oczami w głąb purpurowych chmur
Cicho szepczę swe miłości, która znika
pośród winorośli
Z liściem na włosach, złotych jedwabistych
włosach
Przypominając jej szkliste oczy i jasną
cerę.
Smutek bo odchodzi, rękę wyciągam lecz nie
dogoni
Me serce straconych dni, których kartki
pamiętnika pilnują
Zamknięte jak w złotej szkatułce, czekają
na dni w którym pamięć o nich będzie
bliska.
Zaciskają się purpury na niebie, a ja tracę
obraz anioła
Któremu serce oddałem by za kratami
pilnował.
Wraz z kluczem odchodzi i wszystkimi
darami, które przez całe życie do serca
skradałem.
Na jabłoni serce wyryję, głębokie i
szczerze.
Spływające soki życia, z serca na drzewie,
będą wieczne.
Zwierciadłem życia mego i uczuć tak
bolących.
Kiedyś nadejdzie anioł wprost z nieba, odda
mi serce i nie powie żegnam.
Znów będę miał dług u Boga, za
najwspanialszego anioła.
Lecz wiara czyni mnie silnym, że anioł z
sercem przyjdzie ten sam,
Który teraz na cierpienie skazał.
Paweł Lipiński - „Anioł”
3 Maja 2007
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.