Antarktyda
z cyklu "O kocie w samolocie"
Właśnie zaczęło się lato.
Właściwie nie może nikt za to,
Że słonko tak mocno grzeje.
Z Tygryska pot się leje,
Więc postanowił coś zmienić,
By dotrwać do jesieni.
Ja się nie będę tu prażył.
I podróż piękną wymarzył.
Zwiedzić chce coś nowego:
Antarktydę i Biegun!
Wybrał się tam kot latem,
Więc nie pomyślał tymczasem,
Żeby do torby schować,
Jakieś zapasy zimowe.
Samolot w powietrzu leci,
W śnieżnej zadymce, w zamieci,
Tiger za stery trzyma,
Bo z burzą żartów nie ma,
Cztery razy kołował,
Nim w zaspie wylądował.
Skąd tyle śniegu dokoła?
Pług śnieżny trzeba wołać.
Ledwie z kabiny wyskoczył,
Jak w lodówce się poczuł.
Jaaaaak tu wieeeeeje.
To nie jest
Wcale śmiech.
Wpierw
W buty wskoczył.
Potem
Rękawice założył.
Czego to ten kot dożył.
Jak długo jestem kocurem,
Zawsze miałem pazury
Gołe!
Czoło
Też schował głęboko w czapkę,
Żeby nie zmarzło przypadkiem.
Zakrył też dobrze uszy,
Zanim w drogę wyruszył.
Idzie Tygrysek w zamieci
I widzi, że coś leci,
Więc trochę zrzedła mu mina,
Bo nie poznał pingwina.
-Ty jesteś kto?
-Wędrowiec, kot!
Idę prosto na biegun.
-W takim ogromnym śniegu?
Przecież ty tam zamarzniesz
I zginiesz z zimna marnie!
Co to za jeden gość,
Tiger miał tego dość,
Był już naprawdę zły.
-A co tu robisz ty?
-Ja jestem pingwin, ptak.
Kotek z wrażenia aż siadł!
-Pierwszy raz w życiu widzę
Ptaka, co nie ma skrzydeł.
Jeżeli ptaka udajesz,
To przefruń chociaż kawałek.
-Ja nie potrafię fruwać
I nie robię ci uwag.
Mam tylko jedną radę,
Zostań tu z naszym stadem.
Lepiej
poczekaj, aż się ociepli.
To jest ryzyko,
Iść tak daleko.
Jest zła pogoda.
Szkoda
By cię było.
Zrobiło
Się kotu żal,
Że się z pingwina śmiał.
Odwiedzę te pingwiny,
Chociaż na dwie godziny.
Został dłużej, do rana.
Do picia dostał tranu.
Choć woli z reguły mleko,
To nie odmówił leku
Bo łamie go już w kościach.
Pingwiny leczą gościa
I nadziwić się nie mogą
Jego słowom,
Że zwiedził tyle świata.
Cała chata,
Kto tylko zdoła się zmieścić,
Słucha tych opowieści.
Kot wpadł im w serca,
Więc są w rozterce,
Mają powody,
W taka pogodę
Nie puścić go w drogę.
Mogą
Pójść z nim, całym stadem,
Lecz dopiero latem dają radę.
Odmówić nie miał sumienia,
Więc plany swoje zmienił,
Samolot w śniegu odnalazł
I wrócił do domu zaraz
Fojerman
Komentarze (4)
ale przygoda!
Trzeba przyznać, niezły z tego kotka podróżnik.
Pozdrawiam:)
Witaj.
Mam trochę uwag krytycznych do tego wiersza. Ma
początek drugi wers: "Właściwie nie może nikt za
to," - to jest niejasne. Brakuje słowa: odpowiadać,
ponosić winy lub podobnego. Proste lub gramatyczne
(czasowniki)rymy lato-za to, grzeje-leje,
prażył-wymarzył itd. "-A co tu robisz ty?" - to jest
rażące. Różne długości wersów, przez co wiersz nie ma
płynności. I jeszcze jedno - pingwiny mają skrzydła -
nie można dzieci wprowadzać w błąd. To wszystko jest
do poprawienia.
Ładnie zrymowany wiersz i ma to wszystko sens, trzyma
się całości. Podziwiam!+