apogeum gniewu
milkną ptaków śpiewy,
wicher szaleństwem porwany,
i cisza, ta przeklęta cisza,
otacza czyniąc ciemność...
oczami sług swych
na pożogę spoglądasz,
bez namiętności, bez współczucia,
cyniczny ojciec,
dłońmi splamionymi od krwi
dajesz dziecku pluszowego misia,
twarz mordercy i twarz opiekuna,
jak dziwny jesteś i opętany,
gniew, palący wciąż,
ja, Twój przeciwnik
a morza burz legną mi u stóp,
i wici zostały rzucone - wojna!
Komentarze (2)
dobrze wypowiedziany w podtekście krzywda Dobry na
tak!
dobry wiersz...pozdrawiam