Autofilia
marszczą się metafory
w kulejących już strofach
melancholia w napady się bawi
a ja ciągle w obłokach
weną miernie natchniona
pewnie z ulgą mnie ona odprawi
strun najczulszych nie trącam
lecz mnie woda sodowa
coraz wyżej unosi do nieba
opuścili mnie fani
spinam wersy do bani
pod nogami mi ziemi potrzeba
nos zadzieram do góry
mózg prowadzę na smyczy
zamiast chodzić to fruwam niezgrabnie
ktoś się kiedyś odważy
i podłoży swą nogę
aż korona z papieru mi spadnie
Komentarze (23)
Lubię takie prześmiewcze teksty, świadczące o
dystansie do siebie. Miłego dnia @Najko@:)
Ciekawy wiersz:) myślę , ze rodzimy się z tym
pociągiem do pisania wierszy, czasem mu się poddajemy,
czasem odpychamy , ale tkwi w nas:)
Dystans pomaga również w pisaniu ;)
Pozdrawiam :)
Fajna autoironia a dystans do samego siebie -
bezcenny:). Pozdrawiam
Uśmiechnij się jutro będzie lepszy dzień. Słoneczko
zaświeci i melancholia w niebyt uleci. Pozdrawiam
serdecznie z podobaniem. Pomyślnego weekendu:)
Świetny.
Pozdrawiam serdecznie :)
Świetne.
Ale tak sobie myślę, że czasami warto zamienić duszę
poetki na duszę odkrywczyni.
Serdecznie pozdrawiam.
melancholia w napady się bawi
ja sie boje melancholi
bo ta zdzira bardzo boli
a za wierszyk daje plusa
bo w nim czuje mocno blusa :)