Azrael
Zawsze byłem sam.
Od pierwszego dnia, który pamiętam.
Niebo było moim jedynym przyjacielem
Moje skrzydła byly białe i błyszczące. Ale
jedyne słowo jakie kiedykolwiek słyszałem
brzmiało: Jesteś ohydny! Nie mialem tych
jasnych wlosów.
Nie byly one nawet brązowe Były
czarne...
Byłem niebezpieczeństwem. Przynajmniej oni
tak mówili. Twierdzili, iż nie jestem
jednym z nich.
Złamali me skrzydła i wyrzucili z nieba.
Teraz jestem upadłym aniołem ze złamanymi
skrzydłami... Ale nie jestem smutny...
Teraz mam przyjaciół...
Moich współbraci... oraz śmierć... Teraz...
Moje imię brzmi Azrael, Sprowadzacz Dusz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.