Bajka?!
Proszę wziąć poprawkę, że wtedy miałam niecałe 18 lat i pierwszy raz rymowałam coś na kształt wierszydła...
Dawno dawno temu, gdy żyły jeszcze
smoki,
Księżniczek też chmara
Wziął się rycerz pod boki i tak rzecze do
Maga:
"Chcę się z Tobą zmierzyć! - nikt nie mógł
uwierzyć - pojedynek.
Termin wyznaczony, gdy
Ostatnie wstaną wrony."
A był to Mag wielki, czarnoksiężnik
potężny.
Nie groził mu dotąd żaden rycerz mężny.
Lecz widać tak być musiało,
Śmiałek się odnalazł.
Co się dalej działo,
Opowiem Wam zaraz.
Stanęli do walki o wschodzie słońca - jak w
umowie było.
Rycerz pewny końca uśmiechał się miło.
Czarownik skupiony, rozpostarł ramiona.
Wojownik za przyłbicą ze śmiechu już
kona.
Sięgnął miecza i pędzi wprost na
przeciwnika.
Ten oczy skierował i wzrokiem przenika.
Rycerz nie zbacza na czary najgorsze,
Goni chcąc nabić rywala na ostrze.
Już go dopada, swą bronią dosięga,
Lecz słyszy drwiny - to tłumu potęga
Się zeń nabija i trzyma pod boki.
Rycerz spogląda na widok szeroki.
Maga ni śladu, a tłum rechocze.
Wtem małe dziecko rzuca mu w oczy:
"Patrzcie Don Kichot - ten od młynarzy.
Walczył bez sensu, wiatrak mu się
marzy!"
Rycerz dotąd dumny, opuścił swą głowę -
- żeby choć śmiali się mniej o połowę!
Lecz ciżby samemu ogarnąć nie sposób
I śmiechem - kamieniem rzuci kilka osób.
Drwina gorsza od siły skały,
więc skończył się nasz rycerz mały.
Bajki takiego doczekasz się końca:
"MOTYKĄ NIGDY NIE POKONASZ SŁOŃCA!"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.