Bajka o zachłannej królewnie...
Chciałam napisać bajkę, lecz gdzies pogubiłam słowa przez okno wszedł mały skrzat zapalił fajkę i zaczął mi dyktować
Za lasem płynie rzeka
w której woda jest perłowa
wędrowca to miejsce urzeka,
lecz nikt nie wie jaką historię chowa.
Kąpała się tam kiedyś królewna
o włosach złotych i pięknej twarzy,
rzekła sama do siebie:
-królewicz mi się marzy...
musi byc mądry przystojny i bogaty...-gdy
wypowiedziała te słowa zwiędły wszystkie
kwiaty
i głośno huczała sowa
Woda nurt swój zwiększyła
królewnę daleko porwała...
Wnet zjawił się książę piękny młody
smutną dziewczynę ujrzał koło wody,
która cichutko płakała
Podszedł bliżej i zapytał:
- to ty życzyłas sobie bogatego księcia?
-o nie Panie jedyne czego bym chciała to
kogoś kto by mnie kochał i kogo ja bym
kochać umiała.
Książe usłyszawszy jej słowa
padł jej do nóg i omiłośc prosił,
gdyż urzekła go jej mowa.
Dziewczyna się zgodziła
i zabrał ją książę na swe zamczysko.
Potem było cudne weselisko...
Płacz zachłannej królewny
po dziś dzień słychać daleko za lasem...
Skrzacik po opowiedzeniu bajki zapyatał,czy jestem jak królewna,czy jak zwykła dziewczyna... odpowiedź chyba jasna;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.