Ballada o czarnych aniołach i...
1 . Przygotowali nam trumnę z brązowej lipy
,
Położyli przy żelaznych kratach naszej
dziecięcej kołyski ,
Położyli na łące wśród kwiatów nasturcji ,
przy twarzy roześmianego kochanka ,
Położyli przy drzwiach drewnianego domku
wesołego starca .
A szrom po cichu jak nie proszony deszczyk
oszklił nasze błękitne twarze .
I wtedy oni swymi wielkimi czarnymi
skrzydłami otulili filar naszego ciała ,
Tuląc do snu szkaradne szkielety .
I tak bliskimi spłukane łzami ciała złożyli
do brązowej trumny ,
Ozdobili bielą nie winnych lilii ,
I szepcząc modlitwę do księżycowej twarzy
Hadesu ,
Unieśli półcienie naszych ciał ponad
kamienne i ciemne cmentarze ,
A oczy naszej duszy przeszyli kryształem
miłości .
2 . Obudziliśmy się na dnie niebieskich
jezior ,
Sycąc wzrok pięknem złocistych gwiazd .
A te ciemne anioły były teraz różanym
blaskiem księżyca ,
Co osiadł na zmrożonej tafli jeziora ,
I oświetlił postać motyla ,
Oświetlił miliony barw na jego małych
skrzydłach ,
Co rozbłysły po niebie , po gwiazdach , po
najdalszych głębinach stumilowych jezior
,
A te najszlachetniejsze i najpiękniejsze
kolory dotknęły dna i naszych dusz ,
Dotknęły i lekko podniosły na brzeg .
I wzlecieli my ! Choć zamiast oczów mieli
my kryształy tęczy ,
I wzlecieli my! Choć nasze ciała dalej
leżały pod lodową taflą niebieskich jezior
, a szkielety próżno spoczywały w
brązowych trumnach .
Wzlecieli my ! Choć małe kołyski dalej
nosiły odciśnięty kształt naszego ciała ,
Choć kwiaty nasturcji pod łzami kochanki
spadały i tonęły w mule ,
A drewniane domki płonęły smutkiem wiecznej
miłości .
Wzlecieli my! Bo niosły nas skrzydła motyla
,
Czarne dłonie anioła , co spływały różowym
potokiem .
I złożyli serce naszego ducha , jak ogrom
wszelkiej magii ,
Co skrywa niebo wśród błękitu chmur ,
Złożyli przy boku wielkiego kamienia
szlachetnej miłości ,
Złożyli u podnóża ogromnej góry zlepionej z
miliarda gwiazd .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.