Ballada o kartach
Polsce, która umarła za którymś tam kielichem...
nie-do-koń-ca czyste światło
bo karty lubią dym i pozory
pokerzysty-obserwatora
od lat przegrywa wszystkie partie
marmurowy ciężki stół, ale
okrągły bez końca
nie ma w nim taktu i lekkości
wyciosane brzemię rąk i nóg
i
nie jest ważne że gra się toczy
kolejka krąży – nieskończenie
co wypiję to doleją doleją
woda wino trucizna trucizna woda wino
i wiem że znów będzie trucizna ale
nic zrobić - bo oni polewają
można
posępnie zlać się ze stołem lub
wychylać wesoło kielich grając
w ustawianą od tasowania partie
czasem zabraknie dymu bo
wyniosą go za mury
- wściekli i niezadowoleni -
i karty z nimi – bo
lubią dym
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.