ballada o śmierci.
W mroku cmentarnego ogrodu
po alejkach wyłożonych śmiercią
przechadza się kobieta
- dokąd idzie? Ludzie nie wiedzą.
Zalana łzami krwawymi
tonie w blasku księżyca.
Patrzy wciąż hardo przed siebie
- cisza wokół jej nie zachwyca.
Mgiełka smutku wokół się unosi
okalając jej drżące nogi.
Oparła się o pień rozłożysty,
nie patrząc na mgieł smogi.
Nagle spośród ciemności
poprzetykanej łkaniem
wyłonił się anioł bezskrzydły
i stanął na mogile nagiej.
Spowity w czerń peleryny
owionął kobietę wiatrem,
a ta zapomniała o żalu,
co między nocą a dniem.
Anioł podniósł powoli
swe szmaragdowe oczy
i spojrzał na tę dziewczynę
- po twarzy jej spojrzeniem wodził.
Zbliżył się kilka kroków,
a oczy mu ogniem zalśniły.
Łagodny uśmiech anioła
w diabelski grymas zmieniły.
Lecz on powoli, dostojnie
do swej ofiary podszedł.
Ujął jej bladą twarz w dłonie...
zadał ból... uśmiercił... i odszedł.
A mgła w cmentarnym ogrodzie
wciąż lekko się unosi.
Lecz smutek zastąpiła ulga,
jaką śmierć... CZASAMI przynosi.
czuły szepcie, dziękuję za dopatrzenie błędu ;]
Komentarze (5)
"Lecz smutek zastąpiła ulga, jaką śmierć... CZASAMI
przynosi." magiczny wiersz:)
i spojrzał na tę dziewczynę
- po twarzy jej spojrzeniem wodził....
To prawda,czasem ból po stracie ukochanej osoby,jest
tak ogromny,czujemy się tacy samotni że nic już nas na
tym świecie nie trzyma.Wtedy rany goi tylko
czas....Smutny ale prawdziwy i niebanalnie napisany
wiersz.Pozdrawiam.
Mam dwie uwagi "uśmiech anioły", chyba "uśmiech
anioła" i "wokół" powtórzone zbyt blisko siebie :)
witaj, ładny choć przejmujący wiersz.
mówi się: wolała (wolałbym) już umrzeć.
Tak i w Twoim wierszu piszesz. przykre ale to
prawda. pozdrawiam serdecznie.