Bałwanek Franka
W styczniu, gdy zima śniegiem sypnęła
to tata Franka ulepił bałwanka.
Nosek z marchewki, kapelusz z garnka,
z węgielka oczkiem, patrzył na Franka.
Uradowany jest chłopiec mały,
ulepił tata drugiego do pary.
Stoją za oknem obaj na mrozie,
boją się wiosny, co nadejść może.
Wkrótce nadeszła, słońce przygrzało,
no i z bałwanków nic nie zostało.
Pyta się Franek, gdzie mój bałwanek?
Nie wie dlaczego, nie ma żadnego.
Wczoraj tam stały, duży i mały,
a dzisiaj tylko ich nosy zostały.
Franku mój drogi, taka jest wiosna.
Co było zimą nie może zostać.
Komentarze (10)
no i Franek miał bałwanka ha ha pozdrowienia fajne
ładny wierszyk dla dzieci, krótki był żywot bałwanka
zrobionego przez tatę Franka, miło było
przeczytać...pozdrawiam
świetna bajeczka -śniegu dużo -jutro lepię bałwanka -
pozdrawiam
W wierszu bałwanki już roztopione, a ja czekam, kiedy
z mojego podwórka zniknie bałwanek. Już troszkę się
znudził.
Kiedy słońce przygrzało-co z bałwanka zostało?
Same nosy no i garnek, a nadzieja na śnieg-marna.
Wszystko co złe, wnet przeminie, kiedy zimę pognasz
kijem. Serdecznie pozdrawiam.
Przypomniało mi się dzieciństwo. Wtedy zimą jak szłam
do szkoły ledwo było mnie widać zza zwałów śniegu. A
lepienie bałwanków było na porządku dziennym. Bardzo
ładny zimowy wierszyk.
Powiem tacie Franka, by ulepił mi bałwanka. Łady
wierszyk.
elka ;)
wiersz fajny wesoły,
a u mnie jeden bałwan stoi,
nos ma z marchewki ,
oczy z kamieni, to jednak jego doli nie zmieni...
Fajny wiersz z lekkim humorem:)+
śliczna bajeczka tylko do wiosny to jeszcze troche
daleko