Bałwania skarga
To prawda jestem bałwan, niestety nic nie
zrobię.
Zlepili mnie ze śniegu i tak tu stoję
sobie,
potem kazali czekać, pilnować cudzych
włości,
a ja bym chciał na Księżyc i bardzo mnie to
złości.
Przelecieć się rakietą, chociażby tak jak
Łajka,
zatańczyć pod Egidą, uwierzcie, żadna
bajka.
Tymczasem sam jak palec, wiatr hula pod
szalikiem,
i tylko wróble słyszę, co dzień witają
krzykiem.
Dali do ręki miotłę, na głowę garnek
stary,
czy może śnieżny bałwan odprawiać znowu
czary.
O locie nie wspominam, bo gdzie jest
kombinezon?
Zresztą na bohaterów już dawno minął
sezon.
Jedynie pozostała, ogromna radość
dzieci,
gdy jedno, drugie, trzecie po puchu białym
leci,
by stanąć tuż przede mną, poprawić stary
szalik,
a potem trzepnąć ręką, w pękaty nos –
koralik.

Nalka31



Komentarze (3)
O, jaki ładny wiersz dla dzieci.
Przyznam, ze nie czytalam Twoich wierszy...sa swietne
:)
ładny wiersz taki z żartem .... powodzenia