Barabasz
Chwyć za miecz,
puść się w tłum,
zabijaj, kradnij i gwałć!
Niech dłonie krwią
splamione szczęście
Ci dadzą doczesne.
Tak do mnie mówią na stronie.
Ku ich radości
mój grzech pulsuje,
a kosze mają pełne
pieczywa i mięsiwa.
Ileż razy oceniany,
pod czyjąś lupę
oddany nagie dusiłem
myśli, by móc prosić
o modlitwę i sen spokojny
bez ostrza pod głową?
Ile klepsydr żyć
mi pozwalało
tyrańskim pazurem
po stokroć obracanych?
Nie wiesz... Nie wiesz,
gdzież kozioł ofiarny
się kryje... Aż złapią go
w sznury, ciężkie kajdany,
krew jego przetoczą z
gardła i boku, byś żył
szczurze podły,
grabił, plądrował.
Czyń zło zasłużone.
Ucichły dzwony.
Już żeś jest wolny.
Za stary, by zrezygnować,
za młody, by wierzyć w Boga.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.