BAŚŃ
Jest przestrzeń o włos od
rzeczywistości,
Gdzie nie ma logiki i kończy się jaźń,
Gdzie tylko przez szczerość aż do nagości,
Dostaniesz się sercem - tam dzieje się
baśń.
Subtelnie otwiera przed tobą wrota,
Kiedy zapragniesz spotkania swej duszy,
Lecz potrzebujesz uwagi ze złota,
I zaufania by w niej się poruszać.
Raz nieświadomie zacząłem tam pukać,
Gdy Ukochaną, w niejasną godzinę,
Los przygnał by brudy z naszych dusz
spłukać,
A Wszechświat wybijał osiem jedynek.
Tak miła Bogu i sercu najbliższa,
Przyniosła Magię, by siać pod stopami,
Lecz zrozumienia wchłonęły ja zgliszcza,
A ciemna część mnie zdeptała słowami.
Przepiękną przygodę czas rozdarł na dwie,
Tak się na dobre zaczęło - od złego,
Bo ja żyjąc spałem, nie wiedząc, że śnię,
W czeluście przepaści spadając ego.
I żadne z nas wtedy nie rozumiało,
Że jest ciężka praca, na którą już czas,
By czyścić swe dusze i leczyć ciało,
I nikt tego zrobić nie może prócz nas.
Im dalej człowiek od siebie odchodzi,
Tym dłużej się musi czołgać z powrotem,
Robiąc to, tylko sam siebie zawodzi,
Największym sobie się stając kłopotem.
Tak pośród mnogości schorzeń na duszach,
Ja nosiłem w sobie gniazdo szerszeni,
Ona dręczący - co spokój zagłuszał,
Ciężar swej karmy, o długich korzeniach.
Ja pusty gniew z pychą i nałogami,
Na solidnej bazie bólu z dzieciństwa,
Ona popękaną pamięć skazami,
Daną za młodu i z rodu dziedzictwa.
Lecz zatrzymaliśmy nagle swe światy,
Oddając je siłom co drzemią w naturze,
Stawiając do życia się jak dwa kwiaty,
I swoje problemy wznosząc ku górze.
Za szczerą gotowość i żywe chęci,
Spłynęły znaki, wskazówki i cele,
Weszliśmy z osobna w to bez pamięci,
A uczyliśmy się przy tym tak wiele.
Bezcenne nauki o samych sobie,
Ciągłe dzielenie się doświadczeniami,
Choć praca piętrzyła się w każdej dobie,
To dostrzegaliśmy porządek za nami.
Również momenty, nic dodać nic ująć,
Palące wstydem i łzami zalane,
Gdy wewnętrzne dziecko w sobie znajdując,
Tak smutne, samotne i zaniedbane.
Lekcje by wrócić i wszystko naprawiać,
Dać temu dziecku promienie miłości,
Kochać je, tulić, by lepszym się stawać,
Tutaj i teraz - i w tej dorosłości.
Pościągać maski i już nie udawać,
Spokojem wytworzyć ochronny obłok,
Już nigdy, przenigdy siebie nie zdradzać,
I zawsze być w sobie lub zaraz obok.
By się nauczyć za wszystko wybaczać,
Wszystkim, choć najbardziej sobie samemu,
Żeby już ze swojej drogi nie zbaczać,
I gdzie go nie ma, nie szukać problemu.
By dostrzec, że w oczach też mamy belki,
Nim rozpoznamy ten problem u innych,
Czy jest on duży, czy może niewielki,
Sami w środku gdzieś taki nosimy.
To pozwoliło nam ujrzeć znów magię,
Co dookoła jest we wszystkich chwilach,
Wystarczy codziennie rozwijać żagle,
Bo tym, co to robią - życie umila.
W świecie gdzie oczy już widzieć nie mogą,
W świecie gdzie uszy nam zbędne i zmysły,
Gdzie tylko twe serce rozumie drogę,
Emocje i wizje nagle rozbłysły.
Baśń nasze losy spisała od nowa,
Historią nie spodziewaną w ogóle,
Tam miła Bogu zastała Królową,
A ja równolegle zostałem Królem.
Tam czyściły aurę dłonie bez ciała,
Zbierając w kulę astralne robaki,
Ze zdobionych dzbanów ciecz polewały,
I wypełniały nieświadome braki.
Królowa dostała tam upominki,
I suknię z bieli dla swojej duszyczki,
Taką o jakiej śnią wszystkie dziewczynki,
Chcąc być ubrane jak małe księżniczki.
Białe buciczki, rajstopki i diadem,
Zdobiony w perełki malutką kulę,
Z kieszonki sweterka co nosił traumę,
Zanim w niepamięć odleciał wraz z bólem.
Tam nie stawiając swym wizjom oporu,
Bo taka Baśń by nikomu nie zbrzydła,
Król dał się w zbroję przyodziać z wyboru,
A jego Królowa dostała skrzydła.
Anioły wiodły w królewskie komnaty,
Dawały berła, pegazy i smoki,
Korony, insygnia, skarby i szaty,
A milcząc mówiły, gdzie stawiać kroki.
Burzyły mury na drodze w nieznane,
Krzepiąc ich serca, gdy byli w potrzebie,
Gładziły przestrzenie smutkiem zorane,
I napełniały ich pewnością siebie.
I widział też Król, że gdzieś w gwiezdnym
pyle,
Każde swoimi tu przyszło szlakami,
I chociaż w tym życiu znają się chwilę,
W kosmicznych przestrzeniach są
bliźniakami.
Chcieli tak wszystko doświadczać z
wdzięcznością,
Bo nie każdemu jest przecież to dane,
A żadna Baśń nidgy nie jest wiecznością,
Więc się na Magii skupiali co ranek.
Wiedzili, że chcąc to przekazać ludziom,
Musieliby księgę spisać stustronną,
I chociaż w tych czasach baśnie już nudzą,
Przenigdy zapomnieć o niej nie wolno.
Komentarze (6)
Wprawdzie wiersz jest bardzo długi ale poruszający i
pouczający Mimo że porusza bardzo trudny temat czyta
się go bardzo dobrze i niczym prwdziwą wciągającą
bajkę
Każdy z nas jest w pewnym sensie zagubionym poranionym
dzieckiem który musi ponownie siebie odnaleźć pokochać
i wyleczyć rany by mógł w pełni być dla drugiej osoby
wsparciem Dobrze gdy obie strony dochodzą do tych
samych wniosków i wzajemnie siebie wspomagają :)
Bardzo wartościowy i mądry w przesłaniu wiersz :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Do Siego Roku
Dziękuję.
Trudno byłoby odmówić Ci literackiego talentu, jednak
/według mnie/ tekst jest zbyt "przegadany" przez co
trudno się skupić nad jegoi meritum.
Włożyłeś w swoją baśń serce i mnóstwo pracy. Z tekstu
jako przesłanie wybrałem frazę o codziennym rozwijaniu
żagli.
Pozdrawiam :):)
Hmmm. Zamyśliłam się.
Ostatnie zdanie- tak nie wolno zapomnieć- o uważności
na ludzi.