bebech
Zrobiłam to sobie i Tobie mój przyjacielu
Okradłam Cię z marzeń o szczęściu
ogłuszając rzeczywistością
Nie było nam dane bycie sobą
Widziałam Cię poprzez metalowe płótno
sumienia
Ty mnie nagą w chwili narodzenia
Błagaliśmy by przestał się bawić
Modliliśmy by przemówił ludzkim głosem
Bredził o zbawieniu i rozgrzeszeniu
Śmiałeś się mu w nieistniejąca twarz
Ukryj się we mnie i zbawiajmy się sobą
Do chwili wytchnienia,
Osuszenia paraliżem ust
Obudziłam się
22.02.2007
dla K.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.