Bez tytułu
Cholera jasna, k...a mać
J znowu pójdę późno spać
I sen ten znowu będzie zły
I znowu miał nie będę sił
By rano wstać i siłę mieć
Bo przecież jestem tylko śmieć
I w twarz też można napluć mi
Gdy widać, że ja nie mam sił
I walnąć można między oczy
A kiedy leżę na brzuch skoczyć
I zadać ból i walnąć w brzuch
I patrzeć na mój każdy ruch
Gdy się zachwieję popchnąć w dół
Gdy jem to wolę zejść pod stół
Bo wtedy czuję mniejszy lęk
Choć i tak drżę na każdy dźwięk
Tak muszę walczyć w każdy dzień
I z każdym dniem mam cieńszy cień
I z każdym dniem mam słabszy brzuch
I z każdym dniem wolniejszy ruch
I jutro znowu muszę wstać
Chociaż poszedłem późno spać
I choć rąbana jego mać
Poszedłem w końcu ku..a spać
To i tak znów nie mogę spać
Bo wiem, że jutro muszę wstać
I zamiast kochać, to się bać !
Nie mogę już tak - jego mać.

Quasirooster

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.