Bez tytułu
W potoku myśli - uczucia,
ich nie sposób zatamować.
W tym gniew,rosnący z chwilą,
jak wulkan,który niespodziewanie
eksploduje.
Kipi,wrze,gotuje się wewnątrz ciebie,
lecz chcąc powstrzymać nieuchronną
reakcję
- pogarszasz sytuację.
Wolności!- woła twoje skołatane serce
walcząc z rozumem
i nękając umysł,byś skosztował spełnić
marzenia.
Pragniesz uwolnić się z klatki,
która codziennie na nowo przybija cię do
krzyża.
Jednak wiesz,że kiedyś umrzesz,
więc stajesz pośród tych,co na kolanach
i żyjesz,tak jak wolisz.
Idziesz pod prąd,skaczesz na głęboką
wodę
i nie poddajesz się,
by góry,które przytłaczają móc
przenosić.
Skrzydła,które dotąd ukrywałęś ukazałeś
światu,
niechciane,zasypanje zostaną problemami,
na przymus,aby spowrotem znikły.
Umarły poeto,obódź się!
Powstałęś jak feniks z popiołów,
więc spal ogniem zło stojące Ci na
drodze.
Lecz nie zatrać się jako drugi Ikar,
oczarowany pięknem Wolności,byś spadł na
dno.
Tam tylko wieczny mrok - strzeż się.
Pogodziłeś skłóconych doradców
życiowych,
Nogi Pana Cogito w jedno złączyłeś.
'Carpe diem' - ten teraźniejszy,
nie zapominając o nadchodzącym jutrze.
Nie uciekaj,stłum strach!
Przezwyciężaj go odwagą,
bo ona tkwi w tobie,
uśpiona gdzieś w zakamarkach duszy...
Komentarze (1)
W zupełności się zgadzam. Jednak nie tak łatwo to
zrealizować. Albo żyjemy chwilą zapominając o
nadchodzącym jutrze ( zbliżamy się do Słońca), albo
zupełnie zatracamy teraźniejszość troszcząc się o
przyszłość, albo dla odmiany pogrążamy się w żalu
przeszłości. Tak to już jest z tymi skrajnościami -
wciągają niczym wir. Bardzo podoba mi się zakończenie,
szczególnie ostatni wers.