Bezbarwne życie
Idę przez las czarownic i przysłów
używam nazbyt wyostrzonych zmysłów
od dziecka uczony i przestrzegany
aby to solą nie sypać rany
a nie wiem jak to jest
Mijam zaułki szeptunów i wróżek
swego nie znacie chwalicie cudze
bez pracy kołaczy i takie tam
mijam ten las codziennie sam
krzyczy do mnie bilbordami
Jest kolorowo jest złudnie tandetnie
we wszystkie wieczory poranki i we dnie
biblia na półce atakuje z okładki
a nawet i ją oblazły podatki
Klasyczne książki, drukowane na papierze
obłożone są 5% podatkiem VAT
Odrabiam pańszczyznę dotuję króla
oddaję cześć Bogu i lecę do ula
w roju jak inne pszczoły tragarze
umieram powoli nie spełniając marzeń
mimo to są
Też do mnie krzyczą gryzą i łasą
bywają rzuconą wyborczą kiełbasą
wizją we śnie lub też pospolicie
wypełniają nasze bezbarwne życie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.