Bezimienna II
Uświadomiłaś mi jak bardzo jestem krucha
ile ważą moje łzy
tylko Ty jedna wiesz
ile myśli zgubiłam dzięki Tobie
Tak wciąż pamiętam tamtą zimę
śnieg topniał Ci w dłoni
a mi we włosach zamarzały
dwie różowe spinki
Myślałam że potrafię zaufac
nie wiedziałam że spojrzenia kosztują
oprócz szarego koloru
istniała purpura mokrych słów
W dwóch różnych światach egzystujemy
jestem tylko małą drobinką
pośród ilości Twoich wzruszeń
pościerałam kolana
Nie było mi łatwo patrzec na wiosnę
w martwych wspomnieniach wciąż żyłaś
budziłam się co dnia
z prochem pod powiekami
W biegu pogmatwanych lat
jeszcze czekałam na zbawienny uśmiech
lecz Ty uśmiech oddałaś na sprzedaż
na targu staroci
Zamknęłaś przede mną drzwi
nabiłam sobie fioletowego guza
nie płakałam nawet
bo nie można płakac za kimś kogo nie ma
Mamo proszę
uszyj mi misia z pluszu
zagraj ze mną w gumę
przecież nie proszę o wiele
Wciąż żyję niechcianą iluzją
nie wiem ile to już lat
Ty nie znasz treści mojego smutku
bo nasze światy są zbyt chore
Czekam bo tyle potrafię
na jedno spojrzenie
na głuchy telefon
i wciąż umieram od nowa
*dla Niej...*
Komentarze (4)
cóż mogę powiedzieć....człowiek z takimi emocjami
skazany jest na pisanie wierszy.
wspaniały.
smutny... szczery wiersz.
równie przejmujący jak I, wspaniale napisany:)
Przejmuje smutkiem i rozpaczą...