w beznadziejności
dźwięk pochmurnego dnia
codzienności we śnie którego nie ma
zielone pola własnej nadziei
ugorem pozostawione
tak jak nieliczne marzenia
o nowym roztropnym świecie
bez łask w bólu
w martwym punkcie ukazane
tak jak i troski nowe i upadłe
i biegłbym aby przeciwstawić się
przestrzeni
aby zniszczyć grawitacje która
nigdy nie chciała pozostawić
mnie bezwładnym
lecz pośród słonecznych dni
budzę się i ja by nie zapomnieć
pewnych nauk
o zwykłym współczuciu
Komentarze (1)
pośród dni pełnych pochmurności jak ważny jest
słoneczny... ;-))) vel atma