Bezsenność
powracasz myślą
gdy dzień przysiada już na dachach
ociera się o mury jak kot
pierwszym promieniem słońca
goryczą kawy rozpływasz się w milczących
ustach
miarowym krokiem czasu odmierzanego poranną
ciszą
odchodzisz z mrokiem
bezsennością zmęczona
zanurzam się w światłach poranka
jeszcze w uszach dźwięczy śpiew samotnych
gwiazd
które jak syreny zapraszały na Mleczną
Drogę
w podróż po bezkresie granatowego nieba
jak goście nieproszeni
sny przysiadają się na kawę
były jak czarne konie z rozwianymi
grzywami
zaprzężone do wozu i wstrzymywane lejcami
by nie poniosły
niespokojnie tłukły kopytami po asfalcie
nieba
wzniecając srebrny pył
zapach kawy
jej cudowne ciepło w ustach
sny sny ....
zstrzepuję ostatnie
które z uporem rzęs się trzymają
dzień mnie woła
Komentarze (8)
Sny przysiadają się na kawę- ta metafora jest piękna.
ciekawie i melancholijnie...
pozdrawiam z podobaniem :)
Bardzo obrazowy poranek
podoba mi się, tylko ten wers
- co jak syreny zapraszały na Mleczną Drogę, ja bym
napisała, które jak syreny...
W każdym razie wiersz na plus.
Pozdrawiam serdecznie :)
Świetny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Podoba się ta bezsenna impresja, w swoim przekazie.
Pozdrawiam.:)
Z podobaniem i zadumą.
Wdarło się kilka powtórzeń.
Bardzo ładna ta bezsenna melancholia. Pozdrawiam
Zauroczona jestem tym opisem, choć smuteczkiem
powiało.