Bezsenność deszczu
deszcz
rzewnym strumniniem płakał
zalał nasz świat
zmył słowa parapety i serca
umył mi oczy ukryte
pod motyla rzęnsami
zobaczyłam
dalej jednak
nie rozumiałam nic
teraz wokół mnie jest gładko
kamienie dusz
leżą wyrzucone przez dzwięczną falę
chciałabym teraz zapłakać
po sztormie prawd
cisza szumiała
w każdą szczelinę się chowała
nienawidzę cię
założyłam czerwone buty i
te okulary czerwone dziwaczne
zespawałam kilka nut do kupy
no i szłam
szurając butami
patrząc na miotające się moje włosy
w których początek deszczu
miał miejsce
powiedział że to nic
kiedyś dostaniemy czystą kartkę
nigdy takiej nie widziałam
każda była splamiona kłótną w nas
Komentarze (4)
"kiedyś dostaniemy czystą kartkę
nigdy takiej nie widziałam
każda była splamiona chociażby snem o nas" -
zadumałam się. Wzbudza do refleksji. Cieplutko
pozdrawiam
Literóweczka się wkradła. "rzęsami" n zbędne.
Pozdrawiam
+
Łał... Zwykle dłuższe wiersze do mnie nie przemawiają,
a tu zaskoczenie. +