Bezwstydnie naga
Gdy w noc czarniejszą od czerni
Wśród fal gromu i wiatru wycia
Szepczą modlitwy ci co są wierni
W nadziei jakiegokolwiek ukrycia
Ty ciskasz przekleństwa swego ostrze
Bezradna jak dziecko wobec sideł losu
Powierzasz sny smutkowi – swej
siostrze
I więcej nie wydajesz nawet cienia głosu
Bezwstydnie naga w swej cichej
szczerości
Nie szukasz złudnego ciepła brudnych rąk
Nie wierząc w istnienie serialowej
miłości
Zamykasz ciasny drżących ramion
krąg…
Gdy w noc czarniejszą od czerni
Wśród błyskawic i wiatru świstu
Szepczą modlitwy ci co są wierni
I znika twej postaci zarys mglisty
Komentarze (4)
Sidła losu już nie istnieją ...
Tak, jak nagość bezwstydna w ukryciu...
Twoje słowa nie raz jeszcze ją onieśmielą...
W nocy ciszy i wiatrów świstów
niesamowity klimat wiersza, wstrząsający...porusza
dobry mroczny refleksja napomnieniem Obraz co
stworzyła zanika bo nie otwiera się na bliskość
realną Intryguje +
opisem ,emocjami działa na wyobraźnię ,ładny