Błądzę
Błądzę, wciąż błądze
jak dziecko bez matczynej ręki
Błądzę, Boże! Wciąż błądzę!
co za nie ludzkie to męki!
Mgłą spowite me oczy
ciemność osłania mą duszę
mrok umysł mój mroczy
nie wytrzymam, duszę się! Duszę!
Boże! Wybacz głupotę, bezmyślność!
chłostę przyjmuję zbyt wielką
ta kara największa z kar - bezsilność!
zasyp śniegiem złą myśl wszelką
zrodzoną i jeszcze niezrodzoną
bo bładzę! Jak ślepiec, błądzę!
choć parę oczu mi dałęś - nie widzę.
choć parę uszu mi dałeś - nie słyszę.
choć usta słowicze mi dałeś - bluźnię.
Ja proch, pył u Twych stóp,
proszę Cię, proszę... wciąż błądzę!
z serii : zwątpienia północe.
Komentarze (1)
Ogólnie wiersz mi się podoba, ale mogłabyś poprawić
pisownię, wtedy przyjemniej by się go czytało. :)
A temat - jak dla mnie bardzo prawdziwy, bo ciągle
błądzimy, my ludzie. Niestety.