błękit
błękitny poranek obudził dzień
już promień słońca prześliznął się
przez okno wbiegł powiewu wiatr
przez wielkość słów przemówił świat
błękitny deszcz opada znów
znów jasny wieczór zapada gdzieś
powiew tej nocy niestraszny jest
gdzieś pod poduszką chowie się sen
uwolnić go to przenieść się
w krainę nieba , wieczności cień
błękitu snów – to obraz jest
pukając do drzwi – znalazłem cel
błękitne niebo wciąż widać gdzieś
gdzieś kropla deszczu otarła się
niebiosa znów otworzą drzwi
przejść drogę swą – to dojść do
nich
i obraz widoczny ten ciągle jest
widoczny , lecz to tylko sen
niebiański sen – a jednak jest
uwidoczniony obraz jest ten
pukając do drzwi niebios
znalazłem tam ją
widziałem jej twarz
i drgnęło coś
niebiosa to jest wielki cel
aniołów pieśń rozciąga się
uwidoczniony ten to mój sen
powoli może sprawdzać się
w przyszłości ?
wolność myśli i swoboda
jednostronność i tęsknota
wiarołomstwo i chęć dania
przyjaźń – lecz bez przywitania
odeszło wszystko wolne już
zawróciłem przeszłość już
spaliłem mosty ,tysiące słów
spaliłem myśli i listy jej
marzenia też odeszły gdzieś
wolne ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.