Bliskość w Samotności
Dla wszystkich którzy doświadczyli takiej bliskości.
Dzień jak co dzień i zwykła pora,
Kilka chwil albo innych pomieszczeń.
Każdy wie każdy zna swoja rolę.
Później Jasna swą niechęć obwieści.
Dziś od chętnych jest blask i gwar,
A do śpiewu nie każdy się garnie.
Z samowara już leje się żar,
A na sucho spiew wychodzi marnie.
To dwa brzegi odległa od siebie.
Kiedyś były tak bardzo bliskie?
Jakaś siła je tak oddaliła?
A ich zbocza nie były tak śliskie?
To dwa brzegi i reszta lądu,
Błądzą jak by w ciemnościach bez
prądu.
A ich zbocza tak bardzo są śliskie,
Jak samotność paląca wśród bliskich.
Dzień poszarzał lecz ognisko płonie,
A w kominku żnów szczapy się palą.
Jasnośc wlazła wplątała się w dłonie.
I unosi się z całą swą galą.
Śmiech i radość w komnatach
zabrzmiały,
Ale Jasna straciła już ostrość.
Blask i płomień już dawno zszarzały,
A do okna znów stuka samotność
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.