Bóg zefirem...
Bóg zefirem przeczesał chmury,
Ukołysał słońce w lazurowym morzu,
Spojrzał na swą ziemię z góry
Zatrzymał wzrok przy kapliczce na
rozdrożu.
Gdzie zatroskana duszyczka stanęła,
Modlitwą szeptaną o łaskę prosiła,
By Matka Boska jej dziecko do siebie
wzięła
To, które dopiero, co martwe powiła.
Krew zmieszana ze łzami stopy jej
Strumieniem zimno-gorącym zalewała
Upraszając serce Matki świętej
Na swe płynące cierpienie nie zważała.
Bóg zmarszczył sędziwe czoło
Oblał czerwienią wstydliwą
Poczuł się nie za wesoło
Patrząc na kobietę nieszczęśliwą,
Bo on sobie chmury zefirem czesał,
Kołysał słońce w lazurowym morzu,
Dla ludzi opatrzności zaniechał
A tam umierały dwie duszyczki na
rozdrożu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.