Bohomaz
Ubrałem w słowa największą brednię
Nazwałem miłością posłałem w świat
Mało tego namówiłem też ciebie
Tkwimy w tym razem od kilku lat
Prawie wierzymy tak zryło nam czaszki
Obłudą ścielimy nasz każdy dzień
Ty na mnie czekasz ja niosę kwiatki
Nie ma miłości cóż z tego że wiem
Sex to fizyka coś na kalorie i talię
Siłownia daleko i płacić trzeba
Oboje zrzucamy a więc idealnie
Filozofii wielkiej raczej tu nie ma
Śpimy też razem wciąż z oszczędności
Płacimy czynsz jeden dzieląc na dwoje
Okłamaliśmy tylu że za wzór miłości
Kłamstwo moje łamane przez twoje
Sława ma cenę nie odkręcimy historii
Umrzemy w obłudzie pochowani razem
Nie ma na tezę logicznej teorii
Kiedy teoria jest bohomazem
Komentarze (8)
Tak przygnębiające , ale jakże prawdziwe słowa , bdb
wiersz :)
to jest smutne jak cholera
wiersz ciekawy
bez znudzenia i z zainteresowaniem
Akcja jest:)
ooo... mocno o maksymalnym rozczarowaniu i spętaniu
przez konwenanse
Ciekawi mnie jak dlugo peel i peelka beda zyli w takim
ukladzie. Takie bycie ze soba jest przygnebiajace.
Bardzo dobrze napisany wiersz w doskonaly sposob
ukazujacy zycie obok siebie. Serdecznosci.
ot życie-dobrze napisane
A szkoda, że tak jest. Niemiłość rodzi kwaśne jabłka.
Pozdrawiam.
I tak być może. Wiersz zatrzymuje.
ależ obraz prawdziwej rzeczywistości w niejednych
ramach, a szkoda, gdyby było lekarstwo na odtrutkę,
pewnie apteki byłyby zatłoczone.