Boję się…
Boję się…ciemności w
samotności…
Ale trzymając kogoś za rękę, mogę przejść
przez najciemniejszy tunel życia…
Boję się….pająków…
Ale, gdy będzie przy mnie ktoś, będę czuła
się bezpiecznie, nawet wśród największych
potworów…
Boję się… niezrozumienia…
Ale, gdy będzie ktoś, kto uwierzy mi i
zaufa, przetrwam…
Boję się…odrzucenia…
Ale, wiedząc, że jest to plan
Boży…wytrzymam…
Boję się…że kogoś zranię…
Ale wiedząc, że jestem tylko człowiekiem,
zaakceptuje to…
Boję się…że nagle moje nadzieje,
marzenia, złudzenia po prostu
prysną…
Wtedy chyba tego nie zrozumiem…
Boję się…że ujrzę, usłyszę, dowiem
się za dużo…
Wtedy już tego nie cofnę…
Boję się… że stanie się coś, z czym
nie będę umiała się pogodzić…
Wtedy nie ręczę za siebie…
Przecież wcześniej zaakceptuję to, że może
być ktoś, kto będzie mnie trzymał za rękę,
ale nie musi.
Przecież wcześniej zaakceptuję to, że może
ktoś przy mnie być, ale nie musi.
Przecież wcześniej zaakceptuję to, że może
ktoś mi uwierzyć i zaufać, ale nie musi.
Przecież wcześniej przetrwam, wiedząc, że
coś jest planem Bożym.
Przecież wcześniej zrozumiem, że jestem
tylko człowiekiem.
Jednak później ciężko mi będzie zrozumieć,
że coś, co mnie trzymało przy życiu mogło
prysnąć.
Jednak później trudno mi będzie cofnąć coś,
czego się podjęłam.
Więc to już mnie przerośnie…
Już nie będę umiała zrozumieć,
zaakceptować, pojąć.
Wtedy zgubię się i nikt mnie nie będzie
szukał…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.