Botanica incantatores
Polecą z wiatrem, ochoczo,
z rozszarpanego wiersza – drzewa,
wersami w listach,
pożółkłych kartach zeszłej i zeszłego,
schodząc na ziemię, zatapiając
w błocie,
zanim przymrozek ściśnie serca
w grudzień.
Dzień jak codzień
- Dzień dobry!
- A co w nim dobrego?
- Kometa leci.
- Aaa, taka kosmiczna bryła śniegu!?
- Noo, może to będzie meteoryt.
Ogniste wejście, krater spory.
- Rozumiem, zostawmy spory na wiosnę.
Bo, ja, tu, proszę pana, znowu czekam.
W doniczce pielęgnuję -
zaklęcia miłosne.
J.E.S.
Komentarze (6)
Podoba mi się bardzo.Pozdrawiam.
Też lubię pielęgnować, ładna metafora, pozdrawiam-:)
Najbardziej dla mnie pierwsza strofa i ostatnie dwa
wersy:)
Też z przyjemnością przeczytałam :)
Dopiszę się do komentarza wielkiej niedźwiedzicy. Cały
wiersz robi duże, pozytywne wrażenie.
Świetnie oddany temat, niebanalnie, niedźwiedziu, a
fragmencik "zanim przymrozek ściśnie serca w grudzień"
to majstersztyk poezji:)