Boże dopomóż zrozumieć
W otchłani duszy zagubiony
Niosąc nadzieji kaganek
Szukam sensu istnienia
Celu mego marnego żywota
Nadzieja choć jasna to mrok ją ogarnia
Juz jej płomyk ledwo tlący
Już gaśnie, a ja wraz z nią
Wciąż nie wiem dokąd iść
Wiem jedno, iść muszę
W ciemnościach wciąz brodzę
W oddali już jasność
Więc biegnę w tę stronę
Nic więcej nie widzę
Oślepiony blaskiem przeznaczenia
Niczym niewidomy brnę po omacku
Potykma się o kłody codzienności
Wstaję, idę dalej, nic nie rozumiejąc
Boże dopomóż zrozumieć

Mariuschm

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.