brak głosu nawet w Wigilię
Już Magiczne Święta długimi krokami się
zbliżają
Lecz dzieci i ryby jak nie miały tak głosu
nie mają
Choć pewien polityk z partii
mniejszościowej bardzo
Chciałby by już maluchy chadzały z wyborczą
kartą
A cała rzecz w tym jest, że kto zbyt się
spieszy
Ten częstokroć peszy, śmieszy, a nawet
grzeszy
A na dodatek od innych wcześniej się kończy
Lecz nie posłuchały rodziców wybrane przez
nich osły
Nie mają głosu karpie, nie przemówiły po
ludzku posły
Milion podpisów nie jest dziś wiele wart
Możesz z nich zbudować sobie domek z kart
Nie tylko jadła, ale i prawdy człek
spragniony
Od czasu do czasu zaczerpnąłby czystej wody
A prawda leży na samym dnie głębokiej
studni
Kto po nią sięgnie jak wszyscy po uszy
brudni
Ci z partyjnego nadania łamali prawo i się
dzielili
Siła ustępuję rozumowi, a i tak się wszyscy
dziwili
Łapówka do biura wchodzi bez grzecznego do
drzwi pukania
Choćbyś złoty dostał zegarek, to nie
przyspieszy on tykania
Lepszy poślizg kulawej nogi niż ciętego
języka
Smród silniejszy niż perfumy, tak szybko
nie znika
Wiadomo nie od dziś, że wszyscy idą za
urzędem
Jak owce za bacą, jak wierni za swym
księdzem
Im głębsza noc za oknem, tym bliżej jasnego
ranka
Papież jest wybielany, bo księża noszą
czarne wdzianka
Miłość do człowieka rodzi się sama z siebie
Że nie ubiór czyni mnicha, wielu dziś nie
wie
Moralność jego nie lepsza niż fałszywego
polityka
Fałszywy duchowny z ambony uczy co to etyka
Błazna poznać najlepiej po kiepskim
dowcipie
Błazen nawet czarną polewkę smacznie
wychlipie
A błaznów czy raczej buraków ci u nas
dostatek
Wiejską nie jeden chciałby oglądać przez
wzór kratek
Najwięcej hecy dostarcza nam swojska wojna
Co między opozycją i partią wiodącą jest
toczona
Choć przysłowie mówi kto się czubi ten się
lubi
To częste używanie miecza łatwo może zgubić
I choć między prawem a lewem odwieczna
bitwa
To prawe ramie nie odetnie tego lewego i
kwita
Pamiętać też trzeba, kto dla miłości
walczy, zwycięża
A pokorny nie traci swej głowy od obcego
oręża
Szybka zguba czyha każdego tuż za rogiem
Gdy brat bratu nie jest bratem a wrogiem
Lecz my w klęskach zahartowani od dawna nie
mało
Zaśpiewamy chórem; Polacy przecie nic się
nie stało
Te moje prawdy i marzenia wysyłam do miasta
i wioski
Takie wierszyki okraszone nieraz rymem
częstochowskim
Prawdy są to moje i tylko moje
Ty musisz znaleźć wyłącznie swoje
I jeszcze jedna prawda na koniec
Kto mówi co myśli albo pijany jest albo
głupi
Wódki nie piję, więc pewnie jestem tym
drugim
I jako ten nader mało mądry
Ślę też kilka życzeń rozsądnych
Życzę czytaczom na Święta Narodzenia Bożego
Nie karpia, nie śniegu a zdrowia i
miłosierdzia Jego
Komentarze (4)
Świetny tekst do zarapowania, zaangażowany, napisany z
werwą i pazurem. Podoba się :)
Zgadzam się z Tobą. Każdy sam musi dochodzić prawdy.
Mieć w tym politycznym "cyrku" swój rozum.
Dziękuję za życzenia.
Realistyczne refleksje - nie tylko przedświąteczne. Z
treścią całkowicie się zgadzam.
Ciekawie obrazowanie.
Pozdrawiam i zapraszam na profil.
Świetnie, pozdrawiam@