Był kotek.
Żył sobie kotek w wielkim mieście.
Takich egzemplarzy jest tysiące.
Ale było w nim coś takiego.
Mówiąc krótko niebanalnego.
Patrzył jakoś tak niepowtarzalnie.
Miałczał miau – oryginalnie.
Lubił bardzo ocierać się o ręce mamy.
Kiedy mu do miseczki jeść nakładały.
Tatę chętnie o nogawki spodni
zaczepiał.
Każdego gościa musiał koniecznie
przywitać.
Czasem pazurkiem zadrapać.
Wskakiwał zawsze małej Ali na kolana.
Zwinięty w kłębuszek mrucząc: mru, mru.
Przyczyniał się do wieczornego, słodkiego
zasypiania.

Danielek.Ela


Komentarze (1)
Też lubię koty i ich zwyczaje:)