Byłem splątany śmiercią
Długo słuchałem krzyku
tamtej nachalnej ciszy;
zastygając w bezruchu,
myśląc że ktoś usłyszy.
Próbowałem ją uśpić,
nie mogła jednak zasnąć.
Chciałem ją już udusić,
a ona mną zawładnąć.
Kosztując tej iluzji,
łatwo jej było ulec,
i widząc twarz inwazji,
nie zdołałem zapobiec.
Byłem otruty kłamstwem.
Byłem splątany śmiercią.
Byłem kuszony grzechem,
i złudną niepamięcią.
Każda iskierka prawdy
wzbudzała dreszcz nadziei,
lecz znając smak blokady,
czułem że nic nie zmieni.
Więziony w świecie wojny,
której niemal nie widać,
codziennie niespokojny
zacząłem życie żegnać.
Kosztując tej iluzji,
łatwo jej było ulec,
i widząc twarz inwazji,
nie zdołałem zapobiec.
Byłem otruty kłamstwem.
Byłem splątany śmiercią.
Byłem kuszony grzechem,
i złudną niepamięcią.
Ratunkiem była dla mnie
Twoja wytrwała bitwa.
I chociaż czuję znamię,
to klątwa wreszcie prysła.
Komentarze (6)
Dzięki
Choroba to świat wojny toczonej przez organizm z
zakłóceniem. Cieszy happy end. Ciekawy, interesująco
napisany siedmiozgłoskowiec.
;) ;]
Również pozdrawiam
;) ;]
Również pozdrawiam
Dramatyczny ale walka wygrana.. to jedna z
najważniejszych wygranych!
Dobrze, że klątwa prysła...:)
Pozdrawiam :)