Chciałbyś
Słowami uplecę swój wianek
We łzach będę się kąpać
Śpiewem ozdobię swą suknię
I własną krwią się umaluję...
Idę
Na swój własny pogrzeb
Z każdą chwilą
Kopie sobie głębszy dół
Każda sekunda
To kolejny metr w dół
Dalej idę
Patrzę jak przyjaciele niosą trumnę
Czarną, hebanową
Aksamitem wyłożoną
I z dziewczyną
Wewnątrz
Długie włosy
Śniada cera
I oczy
Zielone, ładne
Wysoka
Tak ją widzieli
Kiedyś
Taką mnie kochałeś?
Ja widziałam inaczej
Zawsze była inna
Długie włosy
Brzydka cera
I oczy
Za którymi skrywał się cały jej świat
I ręce
I blizny
Białe blizny
Po których prawie zawsze płynęła czarna
krew
Córka szatana
Tak...
Takiej mnie nie znałeś
Tego nie widziałeś
A może nie chciałeś
Mnie takiej widzieć?
Szkoda
Bo teraz niesiesz trumnę
Ja potrzebowałam pomocy
Ręki, która by mnie z tego wyciągnęła
A ty...
Ty nie chciałeś mi jej podać
Chciałeś tylko zapomnieć
Teraz już możesz
Bo teraz mnie nie ma
Umarłam
Zapomnij
I ciesz się wolnością
Ciesz się
W końcu możesz przestać mnie Kochać
Szkoda, że tak to skończyłeś...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.