Chemia
drabble, mała zagadka historyczna ;)
– Wasza Cesarska Mość, czeka delegacja
profesorów tutejszego uniwersytetu.
– Uniwersytetu? – Monarcha wydął wargi. –
Jakiż tu może być uniwersytet? Ale niech
wejdą. Ciekaw jestem tych wschodnich…
magów. – Zaśmiał się z własnego
konceptu.
Profesorowie weszli i ukłonili się. Cesarz
kiwnął palcem ku swojemu dworzaninowi.
– Kim jest ten z przodu? – szepnął.
– To wybitny profesor chemii, biolog,
lekarz. Jest też publicystą, satyrykiem.
Nazywa siebie filozoficznym próżniakiem.
– I wykłada chemię? Chyba chłopom, jak
wylewać gnojówkę. – Cesarz stłumił śmiech,
zasłaniając usta dłonią.
Zwrócił się do stojącego przed nim
delegata:
– Podobno wykładacie chemię – zapytał z
ledwie ukrywaną ironią.. – A jakiejże to
chemii uczycie?
– Takiej samej, jak w Paryżu.
Komentarze (6)
Mariat, nie streszczam książek :) "W annałach"
napisałem w przenośni.
Natomiast lubię z historycznych anegdot czy też
autentycznych zdarzeń robić drabbelki - miniaturki;
często z zaskakującą puentą czy ripostą :)
aha - jeszcze dopowiem dlaczego to mi na myśl
przyszło, tytuł przypomniał znany dowcip:
- Co pani córka robi?
- Moja córka wykłada chemię?
- W ogólniaku, czy w technikum?
- W BIEDRONCE.
a skąd mi to wiedzieć, że streszczasz książki?
przeczytałam i co mi na myśl przyszło, to i napisałam.
Mariat, wieża i katedra sąz innej "bajki naukowej" -
to inżynieria i budownictwo. Natomiast zdarzenie i
riposta polskiego uczonego jest autentyczna, zapisana
w annałach.
na to zaś mu ów chemik odpalił:
- Ale macie BIERONKI.
Na miejscu owego 'cesorza' bym odrzekła - Generalnie
- tracicie czas. Nie możecie takiej samej wykładać, bo
my nigdy nie mieliśmy wieży Eiffla, ani Katedry
Notre-Dame.