Chimeryki kościelne
Jeśli kogoś obraziłam z góry przepraszam.
W wierszach Józio z Będzin,
przyznał że jest księdzem.
Tak go laicy gnębili,
aż się cali spienili-
"tu kazań prawił nie będzie".
Zośka ze wsi Połowy
wyruszyła za księżmi na łowy.
Złowiła jednego,
cudnie ułożonego,
ale na łowy nie był gotowy.
Halinka z miasta Konopie
żałobę nosi po chłopie.
W niedzielę po spowiedzi
w pierwszej ławce siedzi,
w ostatniej gdy ksiądz na urlopie.
Gosia z parafii Zmyła
piękna w kościele była.
Biust wysuwała,
mini zakładała,
ale pięt nigdy nie myła.
Komentarze (26)
Niby nie obrazilas ale beret mojej cioci spadl jak
chimeryki jej przeczytałem:))))
Fajne. Z uśmiechem pozdrawiam :)
A gospodyni księdza w Paryżu,
polewki gotowała na ryżu.
Chudy był z tego powodu,
lecz nie doznawał zawodu,
gdyż pragnął być Franciszkiem z Asyżu. :)
Dobre :)
Fajne limeryki, dzięki za okazję do uśmiechu :)
Fajne :))
Witaj Najuś:)
Świetne te twoje limeryki a że bardzo je lubię to tym
bardziej jestem zadowolony:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Pobożna panna z wioseczki Mała
co dzień w kościele przesiadywała.
Ksiądz chętnie ją spowiadał,
grzechy dokładnie badał.
Wkrótce samotną matką została.
Pozdrawiam z uśmiechem, Najko :))
oj chimerzaste te chimeryki
to tak dla zasady
czy odwrócenia uwagi
od życiowej klasyki?
Dziękuję wszystkim za wgląd.
Halinka chyba bardzo lubi tego księdza :) Pozdrawiam
serdecznie +++
Z uśmiechem pozdrawiam weekendowo.
Dobra ironia, znam z życia opowieść pewnej pani, która
z księdzem żyła i opowiadała, że przez to, iż z nią
się zbyt długo zbawiał to na mszę zaspał, innym razem
chwaliła się autem kupionym dzięki datkom danym na
tacy...
Dobrego dnia najko życzę,
życie ma różne oblicza...
trafnie...
pozdrawiam:)
nie obraziłaś
wszystkie udane,pozostawiam uśmiechniętego rogala:)
Wszystkie są boskie.;)
Pozdrawiam.:)