Chirurgia II
wkłuwają się igłą niepamięci
prosto do nabrzmiałej żyły
pojedyncze dawki gazu
drążą nieśmiertelną duszę
świat z tomografu się zakręcił
rezonans zagrał scherza
pomocy wołam w myślach
kiedy skończą się te katusze
na chirurgicznej serwecie
krzepnie krew
której popłynęło znów tyle
czysty fartuch
już nie jest zielony i niewinny
suchymi ustami chwytam tlen
za chwilę w nicości
zapadnę w głęboki sen
…
leżę nagi i bezbronny
jak dziecię
patrzą na moje wnętrzności
…
kiedy się trzecie oko obudzi
uśmiechnę się do świata
podniosę spokojnie brew
powrócę do ludzi
jutro rano
także do tych
którzy będą mieli za sobą
jeszcze jedną
długą noc i nieprzespaną

Maciek.J

Komentarze (11)
skłania do refleksji
życzę zdrówka peelowi
autorowi daję + za wiersz
pozdrawiam :)
Ciekawa refleksja... przypomniałeś mi jak tam jest...
brrr
dzięki Michale za cenną uwagę
poprawiamy
Jak te sny potrafią człowiekowi dokuczyć...
Pozdrawiam serdecznie.
Tak to jest. Dobra refleksja.
Od dobrych paru lat chirurgiczna moda preferuje
zielone (a nie białe) fartuchy. Poza tym wszystko się
zgadza.
super pozdrawiam
Niepewność i nadzieja z wersów płynie. Z podobaniem
wiersz.
Pozdrawiam
Realny obraz sali operacyjnej przedstawiłeś. Mimo lęku
wszyscy z nadzieją na dobry wynik oczekują. Miłego
dnia:)
Tak to wygląda, życzę zdrówka:)
Witam Maćku, wymowna bardzo refleksja i puenta,
pozdrawiam serdecznie, w zdrowiu, udanej niedzieli.