CHOROBA ŚMIERTELNA
(o moim najmłodszym Braciszku)
Choroba śmiertelna:
bez wyjątku
oczekuje końca
już nie ma początku.
Ból:
maszkara krzycząca
i jęcząca na próżno,
we wszystko wątpiąca,
z głową spęczniałą w kułak nadziei,
do życia się klei.
Nadzieja:
garbata, łysa małpa,
z pawim ogonem w tyłku,
jak ryba w sieci,
gaśnie bez wysiłku.
Bezradność:
pieśń wszystkich oktaw,
tych fałszywych,
tych niesłyszalnych
i tych prawdziwych.
Życie:
nieustanne deptanie
ideałów trawnika,
jawne kpiny
ze Temidy prawnika.
W tle:
nieustanne tremola
…
dlaczego ja?
Komentarze (5)
każdego z nas czekają małe szczęścia i wielkie
nieszczęścia
Dlaczego ja, krzyczy - znacząco.
Pozdrawiam.
Interesujące, milo, że smutne.
Dawno Cię tutaj nie było.
bez odpowiedzi:(
Ryszardzie, przeczytałam Twój wiersz, który bardzo
mnie poruszył, ja też zadawałam sobie te wszystkie
pytania, które Ciebie nurtują…
Od dwóch lat nie mogę się pogodzić ze śmiercią mojego
syna, młody 19-latek nie chorował i wystarczyło tylko
dziewięć dni, aby jego młode życie nagle zgasło i nie
pomogły pytania, dlaczego On, Boże, dlaczego On nie
ja:(
Pozdrawiam Ola…